To taki dzień, gdy wygrało dość przypadkowe zdjęcie mandarynki.
Tak, bo to jest mandarynka, trochę chyba na sterydach, ale generalnie smaczna :D
Cała reszta dnia już taka smaczna nie była, miałam umówione pranie kanapy, ale panu się w połowie roboty zepsuł odkurzacz i tyle było z cieszenia się "finalizacją" porządków domowych
Choć tak z perspektywy czasu to może i dobrze, że tak się stało... pomimo, że wtedy byłam załamana (nie polecam prania kanapy rozwalającym się sprzętem na deskach), to gdy wszystko wyschło to jakoś się zorientowałam, że chyba brnęłam w tych całych porządkach w ślepą uliczkę.
Choć przecież to wcale nie chodziło przecież o porządkowanie przestrzeni wokół mnie...