Kocham morze.
To na zdjęciu to może nie tak do końca technicznie morze, bo plaża w Mikoszewie leżąca nad zatoką, ale nadal – jest to w miarę otwarta woda z falami, która szumi. I chyba ten szum mi robi najbardziej.
Morze przewija się w moim życiu od zawsze – trudno się od niego odciąć mieszkając w Gdańsku. Teraz to nawet widzę zatokę z okna. Gdzieś po drodze zrobiłam paten sternika jachtowego i nawet zaliczyłam parę rejsów pełnomorskich. Pomimo że aktualnie trochę mniej żegluję, to nadal gdzieś mnie ruszają w serduszku historie z szant.
Jest w tej całej wodzie coś fascynującego. Nie jestem w stanie określić nawet o co chodzi, ale działa na mnie uspokajająco i sprawia że odzyskuję połączenie ze światem.
I czasami po prostu trzeba stanąć na brzegu i krzyknąć w morze...