Wstać rano, być o 8 z haczykiem w pracy (takiej pracy w biurze, normalnie jak za dawnych czasów), ogarnąć rodzicom chatę, postać prawie godzinę w korku do selgrosa, zrobić w nim zakupy na dwa domy, dowieźć zakupy dla jednego domu 60km za Gdańsk - taki tam spokojny, normalny dzień ;-)
Odkąd moja mama złamała nogę moi rodzice trochę utknęli na wsi, a ja tu miałam akurat dwa wolne popołudnia i mogłam do nich podjechać z aprowizacją.
A zdjęcie tak pod piosenkę SDM...
Tu asfalt się kończy
A zaczyna blues
Na płocie list gończy
I po prostu luz