Kolejny zeszyt porannych stron.
Z perspektywy czasu pisania tego tekstu zauważę, że chyba najtrudniejszy do wypełnienia.
Po ponad roku od rozpoczęcia "Drogi Artysty" to co było świeże, nowe i atrakcyjne trochę spowszedniało, życie przytłoczyło i bywały takie pojedyncze dni, kiedy po prostu odpuściłam strony.
Ale zawsze do nich wracam. Mimo wszystko jest to pewien rytuał, który bardzo pomaga w życiu. Taki prezent dla siebie samej, czas na to, żeby zajrzeć do środka i posprawdzać, czy aby na pewno wszystko jest ok.