Oprócz paczkomatu, czasami wyprowadzają mnie też kwiaty koleżanki z osiedla obok :)
Może i nie jestem na tyle zmotywowana, żeby wychodzić dla samego wychodzenia, ale przynajmniej jak już muszę, to zawsze przejdę się te parę kroków więcej.
A paradoksalnie przecież ja tak lubię chodzić. Tylko zawsze mam wrażenie, że "przepuszczam" tak dużo czasu na tak niewiele "osiągnięte".
Trzeba chyba znów wyjechać do Nepalu porobić kroki, tam nie ma takich dylematów :D