Urodziny miałam już jakiś czas temu, ale dziś nadszedł dzień realizacji prezentu.
Moi przyjaciele złożyli się dla mnie na bon do sklepu muzycznego i dziś finalnie udało mi się ogarnąć co i jak (oczywiście z pomocą Kuby wspomnianego już wcześniej przy okazji posta z 19 grudnia) i jest – czarna skrzyneczka, której będę sprzedawać moją muzyczną duszę (credits: StSzyszka :D).
Jeszcze powinnam sprzedać trochę duszy za ciut dłuższą dobę, bo tu praca, sklep, łyżwy, nadrobienie fot i jest 23 i "jest już późno i muszę iść spać" :D
Ale to jest cudowne, że teraz za każdym razem jak będę nagrywać jakieś utwory, to będzie ze mną ta myśl, że tyle osób mnie wsparło. Czasami mam wrażenie, że brnę w tym wszystkim pod wiatr, pod prąd mojego technicznego wykształcenia, pracy w IT, ograniczonych zdolności muzycznych, pytań ludzi typu "że ci się chce", "po co ci to"... A potem dostaję taki zastrzyk cudownej energii od takiej grupy ludzi ♥
I jakoś tak cieplej na serduszku i wilgotniej w oczach...