Ten tekst piszę dzień później, a w sumie nawet nie pamiętam co się działo. Niesamowicie czas leci ostatnio.
I w sumie też niesamowicie zleciał śnieg, który przykrył moją balkonową choinkę, i przez chwilę zrobiło się tak mega świątecznie :) A że siedzę w pracy "za szybką", to cyknęłam fotkę.
Chyba nawet miałam pomysł na jakiś mądry przekaz z tym związany, ale nie pamiętam :D W każdym razie cały czas trzymam kciuki za to moje drzewko, za to, żeby się ukorzeniło, żeby wiatr je oszczędził, żeby bombki nie pospadały, żeby nie przemarzło... Choć dopiero po jakimś czasie się zorientowałam, że plan, żeby wywieźć to potem i zasadzić koło domku rodziców będzie wymagał chyba dostawczaka... ;-)